niedziela, 27 listopada 2011

Serowe ciasteczka z jabłkiem

Ci z Was, którzy mnie znają wiedzą, że długo nie wytrzymam bez pieczenia ciasta, ciasteczek. Dlatego dzisiaj  od rana chodziło mi po głowie jakieś ciasto.
Ale w końcu jest niedziela, więc nie chciałam pół dnia stać w kuchni.  Dlatego wpadłam na pomysł aby zrobić te pyszne  ciasteczka. 
Szybko się je robi.  A  jak jeszcze córcia pomagała to zrobiłyśmy je w tempie ekspresowym!


Składniki:
- 250 g białego twarogu półtłustego
- 250 g mąki pszennej
- 250 g masła - 3-4 jabłka
- cukier puder do posypania ciasteczek

Zagnieść ciasto z twarogu, mąki i miękkiego masła. Ciasto rozwałkować na blacie podsypując mąką. Kubkiem wyciąć koła (tak jak na pierogi). Jabłka obrać, pokroić w ćwiartki, usunąć gniazda nasienne. Ćwiartki pokroić na drobniejsze cząstki (3-4 mniejsze). Cząstki jabłek układać na wyciętych kółkach, okrągłą częścią na zewnątrz. Przykrywać ciastem formując „otwarte pierożki”, czyli zagniatając tylko kąciki pierożka. Można przycisnąć końce pierożka widelczykiem do ciasta. Ciasteczka piec w piekarniku rozgrzanym do 180°C przez około 25 minut. Lekko przestudzone ciasteczka posypać cukrem pudrem.
  



Pozdrawiam,

środa, 23 listopada 2011

Magnesy.......

Nie wiem jak Wy, ale ja należę do osób, które bojkotują Święta Bożego Narodzenia w listopadzie!!! Mówię stanowcze NIE wszystkim świątecznym reklamom i przystrajaniu centrów handlowych bombkami, światełkami i mikołajami już 2 listopada!!!! Dlatego ten wpis czekał, i czekał i czekał....... i w końcu za namową mojej blogowej wspólniczki Marty :) i mojego męża w końcu postanowiłam go umieścić..... ale uwierzcie mi ciężko mi to przyszło!!!

Wpis dotyczy nie tyle świąt, co po prostu sposobów zabijania nudy...... Ale to co zobaczycie na poniższych zdjęciach kojarzy się głównie ze świętami, tak więc przepraszam, z góry Was przepraszam za święta w listopadzie!!!

Otóż jakiś czas temu "porwaliśmy" na weekend bratanicę mojego męża!!! Pojechaliśmy na wieś do moich rodziców, w celu odetchnięcia od wielkiego miasta i spędzenia kilku dni bliżej natury...... hhhmmmmm no dobra był jeszcze jeden powód..... moim rodzicom oszczeniła się suczka imieniem Bystra, rasy Gończy Polski. Urodziło się osiem przecudnych maleńkich szczeniaczków, przy których można siedzieć cały dzień i wpatrywać się w ich słodkie pyszczki.

Ale wracając do tematu....... oprócz tego, że większość dnia spędzałyśmy z małymi pieskami..... to robiłyśmy też wiele innych ciekawych rzeczy :):):) ...... na przykład wspomniane już w tytule magnesy na lodówkę!!!!!

Pomysł ten wpadł mi do głowy gdy Marysia, stanęła przede mną i powiedziała "ciotka nudzi mi się....", pomyślałam wtedy czym by tu zająć rezolutną siedmiolatkę, co by tu twórczego wymyślić...... i wtedy właśnie wpadł mi do głowy ten pomysł: MAGNESY NA LODÓWKĘ...... . Maryśka od razu podłapała temat!!!!!

Na poniższych zdjęciach możecie podziwiać to co stworzyłyśmy........


Magnesy robi się bardzo prosto, wystarczy modelina (ja użyłam modeliny FIMO, taką akurat miałam), kilka foremek do wykrawania ciastek, i wszystko co tam macie w domu, czyli: guziki, wstążeczki, koraliki, tasiemki, sznurki....... .
Jak widzicie na zdjęciach ja znalazłam jeszcze bardzo fajną rzecz, a mianowicie "OCZY"...... nie wiem skąd (musiałam to bardzo dawno kupić, bo na śmierć zapomniałam) wynalazłam naklejki przedstawiające różne gatunki dinozaurów z takimi śmiesznymi małymi oczkami. Razem z Marysią oderwałyśmy je z naklejek i postanowiłyśmy wykorzystać do naszych magnesów!!!!

Najpierw porządnie rozwałkowałyśmy modelinę, ale nie za cienko. Potem Marysia wykrawaczkami wycinała kształty magnesów. Jak zdążyliście zauważyć, kształty te są bardzo świąteczne, ale.... stety albo niestety tylko takimi foremkami dysponowałam!!!! Po upieczeniu ich w piekarniku, mogłyśmy przystąpić do najfajniejszej czynności czyli ozdabiania. Puściłyśmy wodze fantazji i muszę przyznać, że wyszły nam całkiem fajne magnesy......

Taką twórczą pracę wraz z dzieciakami mogę Wam wszystkim polecić, bardzo fajna zabawa i jaka satysfakcja!!!!


Aha..... magnesy kupiłyśmy w sklepie, na dziale "szkolno - biurowym", jeśli tak mogę go nazwać. Są to zwykłe magnesy do tablic magnetycznych. Myślę, że dostaniecie je w każdym super markecie, czy osiedlowym papierniku, najlepiej jeśli będą dość duże i płaskie, tak żeby utrzymać wyciętą z modeliny figurkę. My miałyśmy dosyć małe magnesy, więc przyklejałyśmy po dwa na każdy kształt. Do zamocowania magnesów użyłyśmy zwykłego dwuskładnikowego poxipolu!
Pozdrawiam, A.

środa, 16 listopada 2011

Biscuit cutter.......

Od jakiegoś czasu zbieram metalowe foremki do wykrawania ciastek, po to żeby móc tworzyć coraz bardziej fantazyjne wypieki, ale nie tylko!!! Wykorzystuje je też do realizacji wielu innych moich pomysłów, o których wkrótce napiszę.

Zebrałam już dosyć pokaźną kolekcję, która powoli przestawała mi się mieścić w szafce, na półce z przyborami do wypieków (tak, tak mam taką specjalną półkę :). Foremki przechowywałam w foliowych torebkach śniadaniowych i wrzucałam luzem na półkę, a raczej utykałam po wszelkich dziurach i szparach między blachami, tortownicami, matami do pieczenia itp. itd. Za każdym razem gdy otwierałam szafkę i sięgałam po coś co znajdowało się na mojej "wypieczonej" półce, atakował mnie grad metalowych foremek do ciasteczek!!!! Nie dość, że obrywałam po głowie, to jeszcze foremki robiły huku co nie miara! A zaraz potem padało to irytujące pytanie od kochanego męża "Kochanie czy mogłabyś w końcu coś z tym zrobić!!!" 

"Tak mogłabym!" jak powiedziałam, tak też zrobiłam! Pomyślałam, że foremki, które tak namiętnie zbieram, wcale nie muszą być głęboko schowane, przecież mogą stanowić bardzo fajny element wystroju mojej kuchni.

Zastanawiałam się chwilę nad tym w czym mogłabym je przechowywać, pierwszym pomysłem były haczyki w ścianie..... ale ten pomysł szybko odpadł, głównie dlatego, że trzeba by było wiercić dziury w kafelkach, a  tego nie lubię!!! Jeśli za jakiś czas odwidzą mi się wiszące foremki, to zostanę z paskudnymi dziurami w płytkach!!!!!!

Drugi pomysł to był szklany pękaty słoik, w którym trzymałam makaron. Foremki wyglądały w nim całkiem fajnie, ale niestety nie wszystkie się zmieściły, a po za tym gdy potrzebowałam tę, która była na samym dnie, to musiałam wyrzucać wszystkie ze słoika, wyciągać tę potrzebną, a resztę z powrotem chować....... za dużo zamieszania. Słoik przetrwał dwa dni, dopóki nie dostrzegłam na blacie pod kuchennym oknem, drewnianej skrzyneczki, zwykłej drewnianej osłonki z IKEA.

Pomalowałam ją kilkukrotnie białą bejcą, a następnie pociągnęłam parę razy bezbarwnym matowym lakierem. Skrzynka wyszła naprawdę fajnie, ale czegoś mi jeszcze brakowało. Postanowiłam na niej zamieścić napis i tu miałam mały problem. Dokładnie tak jak w przypadku chlebaka, chciałam, żeby napis był w języku polskim....... ale napisy "foremki do ciastek", czy też "wykrawaczki do ciastek" zupełnie mi nie pasowały, a po za tym nie miałam miejsca na skrzynce, na tak długie napisy.

Szukając odpowiedniego napisu na skrzynkę, znalazłam w szafce jedno z tekturowych pudełek po świątecznym komplecie wykrawaczek, w którym aktualnie trzymam silikonowe formy. Widniał na nim napis "Biscuit cutter" i  właśnie ten napis, pomimo, że nie jest w języku polskim, postanowiłam umieścić na skrzynce. Najpierw delikatnie naszkicowałam go ołówkiem, a potem poprawiłam czarnym markerem do pisania po płytach CD. Następnie gdy marker dobrze wysechł, jeszcze raz delikatnie pomalowałam skrzynkę bezbarwnym lakierem.

I w ten sposób otrzymałam skrzyneczkę do przechowywania moich ciasteczkowych wykrawaczek. W kuchni prezentuje się naprawdę fajnie, i jak dla mnie jest bardzo praktyczna w korzystaniu. Podczas przygotowywania ciastek, po prostu wyciągam z niej tą foremkę, którą potrzebuję i tyle.......


Pozdrawiam A.

środa, 9 listopada 2011

Maślane ciasteczka

Przepis na te cudownie maślane ciasteczka pochodzi  z programu śniadaniowego.  Prezentował go jeden z znanych kucharzy i od razu mi przypadł do gustu (oczywiście przepis a nie kucharz!).  A że wszystkie składniki miałam w domu,  to tego samego dnia wieczorem ciasteczka były już na naszym stole. 

Pyszne do porannej kawki !


 

Składniki:
- 200 g masła
- 300 g mąki
- 100 g cukru pudru
- cukier waniliowy
- szczypta soli

Masło w temperaturze pokojowej ucieramy z cukrem i cukrem wanilinowym ale delikatnie, dodajemy mąkę i wyrabiamy elastyczne ciasto. Rolujemy ciasto w rulon jak na kopytka. Rulon zwilżamy wodą i obtaczamy w cukrze. Kroimy w plastry 0.5cm i układamy na blaszce. Wypiekamy w temp. 180 stopni przez około 10 minut.
Smacznego,
M :)