środa, 27 czerwca 2012

Skarby ze strychu i zupa na wietrzne dni......

Ale się ostatnio "obłowiłam"! Nie biegałam po centrach handlowych, nie robiłam żadnych zakupów... po prostu odwiedziłam strych w starej chałupce na działce moich teściów!!! Uwielbiam takie miejsca, pełno tam zapomnianych, cudownych przedmiotów, które wydawałoby się, że nikomu już się nie przydadzą! A mi na takie okazje tylko cieknie przysłowiowa ślinka.
Gdy wchodziłam na strych po skrzypiących schodach miałam gęsią skórkę, i czułam lekki dreszczyk emocji! Co ja piszę...to nie był lekki dreszczyk emocji, cała aż wrzałam z emocji, co za chwilę mogę znaleźć tam na górze!
I tak oto po kilku chwilach buszowania, Łukasz znosił ze strychu kolejne przedmioty, a były wśród nich dwa stare, spatynowane wiadra, wszelkiej maści słoje i słoiki, i przecudnej urody "zydelek" czyli mały uroczy stołeczek. Co do każdej z tych rzeczy mam już pewne plany. Na razie wymagają one porządnego szorowania i naprawy. Wspomniany zydelek był lekko roklekotany, ale cóż ma już swoje "dziesiąt" lat, więc to nie dziwne. Zawiozłam go do pewnego cudotwórcy, który jest mistrzem w przywracaniu życia takim przedmiotom, czyli do mojego taty. Teraz stołek przechodzi rekonwalescencję w tatowym garażu. Jak już wróci do formy zajmę się nim ja :):):)

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wrzucić kilka zdjęć moich zdobyczy, nie wiem tylko czy oglądając zdjęcia wiader, starego stołka, czy wielkiego słoja będziecie w podobnej euforii jak ja?

A tym czasem lato się zaczęło, a za oknem jakoś tak pochmurno i wieje...brrrrrr! Dlatego dzisiaj naszło mnie na ugotowanie zupy, która najlepsza jest na jesienne wietrzne wieczory... ale w sumie kto powiedział, że nie można się nią rozkoszować przy letnim wicherku!

Dlatego dziś w roli głównej zupa czosnkowa, chociaż ja wolę jej oryginalną nazwę czyli Cesnakova Polievka. Zakochałam się w tej zupie podczas naszych corocznych wypadów do czeskiej Pragi (chyba musiałabym poświęcić oddzielny wpis aby opowiedzieć o pięknej Pradze, o naszych przyjacielskich wypadach, o wspaniałym jedzeniu i doskonałym czeskim piwie, i o całej tej praskiej filozofii, dlatego wybaczcie ale w tej chwili skupię się na zupie, a kiedyś w bliskiej lub dalekiej przyszłości opowiem Wam o Pradze). 
Zupa jest pyszna, rozgrzewająca i prosta w przygotowaniu. Na początku ugotowałam kilka takich zup, wciąż poszukując idealnego smaku. Korzystałam z różnych przepisów, które znalazłam w internecie, ale żadna nie przypominała tych, którymi zajadałam się w Pradze. Dlatego sama zaczęłam eksperymentować ze składnikami, posiłkując się trochę przepisami z internetu i pamiętając smak i wygląd Cesnacki. Wygląd okazał się bardzo ważny, ponieważ w wielu przepisach pojawiała się śmietana lub jajko do zabielenia zupy, natomiast ja pamiętałam, że była to tak zwana czysta zupa, bardziej przypominająca czosnkowy bulion z ziemniakami i grzankami.

Dobra mam nadzieję, że Wasze ślinianki mocno już pracują, dlatego może przejdę do przepisu! Na początek potrzebujemy przecisnąć przez praskę 5-6 dużych ząbków czosnku, trzeba go posypać trzema szczyptami soli, zalać łyżeczką oliwy z oliwek, wymieszać i odstawić na bok. Teraz potrzebujemy ugotować wywar ok. 1,5 litra. Może to być wywar warzywny, może to być wywar z kury lub innego mięsa. Przyrządźcie go według własnego przepisu. Ja zawsze gotuję wywar warzywny, z przypraw dodaje 3 ziela angielskie, 2 liście laurowe i kilka ziarenek pieprzu. Gdy wywar jest już gotowy, wrzucamy do niego naszą czosnkową miksturę, mieszamy i gotujemy na wolnym ogniu kilka minut. Następnie wrzucamy 4 duże ziemniaki, pokrojone w małą kostkę. Gotujemy aż ziemniaki będą miękkie.

Teraz mamy chwilę na przygotowanie grzanek do naszej zupy. Kilka kromek chleba (oryginalnie powinien być to ciemny chleb) kroimy w drobną kostkę i cały czas mieszając podgrzewamy na suchej patelni, żeby się zrumieniły. Gdy grzanki są już gotowe, a zupa w garnku przyjemnie bulgocze, wystarczy jeszcze tylko zetrzeć na tarce odrobinę żółtego sera i przygotować się do prawdziwej uczty! Gorącą zupę nalewamy do miseczek, posypujemy tartym żółtym serem, dodajemy grzanki i zajadamy.... jest naprawdę pyszna!!!

Uwaga w gorącej zupie grzanki dosyć szybko rozmiękają jeżeli tego nie lubicie to możecie je podać w oddzielnej miseczce.

Smacznego!
A.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Motylem jesteś i ciasteczka z nutellą

Moja córeczka ma już 3 latka! Aż trudno mi w to uwierzyć. Nie tak dawno, trzymałam  małą bezbronną istotkę, a dzisiaj córka sama wybiera co założy do żłobka.
 
Z tej okazji wyprawiliśmy "garden party" dla małych Gości. A że pogoda dopisała, zabawa się udała!

Na ta okazję, przygotowałam kilka szybkich słodkich  rozmaitości. I tak, nie mogło zabraknąć babeczek z kremem budyniowym z owocami  oraz  serniczka na słodko z kolorowymi galaretkami.


 

Nowością były ciasteczka z ciasto francuskiego z nutellą i truskawkami, za które dziękuje Pani Dorocie z  Moich Wypieków.

Składniki:
- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- pół słoiczka nutelli
- 100 g truskawek
- cukier puder do oprószenia

 Na stół oprószony mąką wyłożyć ciasto. Ważne aby ciasto było rozmrożone, miało temperaturę pokojową.  Z ciasta wycinać ciasteczka. Układać na blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia. Na środek każdego ciasteczka  nakładać pół łyżeczki nutelii  i kilka  kawałków truskawki.  Piec w temperaturze 220 stopni przez 15 minut. Po przestudzeniu oprószyć cukrem pudrem. 




Nasz motylek :)


Chciałabym podziękować Wszystkim "Małym" i "Dużym" za  miło spędzony czas.

M.